niedziela, 22 czerwca 2014

Stephen King - Pan Mercedes













Autor: Stephen King
Tytuł: Pan Mercedes (Mr.Mercedes)
Przekład: Danuta Górska
Wyd.:Albatros
Ilość stron: 576
Data wydania: 2014
Ocena: 9/10

Debiut Kinga w nowym gatunku - powieści detektywistycznej. Czy można mówić o debiucie w stosunku do mistrza? Wydawałoby się, że autor, który pisze już tak długo, w pewnym momencie zacznie powielać stare schematy; że z czasem braknie mu pomysłów i będzie nawiązywał do tego co było. Owszem, są nawiązania do poprzednich powieści. Jednak są tak umiejętnie wplecione, że tylko wprawny fan jest w stanie to wychwycić.  Jak zatem King odnalazł się w świecie detektywa Billa Hodges'a?

Pierwszy rozdział stawia nas w roli świadków masakry. Rozpędzony mercedes wjeżdża w tłum bezrobotnych, czekających na otwarcie targów pracy. Część osób ginie, część zostaje okaleczona do końca życia.. wśród ofiar jest nawet niemowlę. Poranna mgła pomaga mordercy w ucieczce, dając mu wolność. Sprafcy (!) tragedii nie udaje się ustalić.

Okładka książki wypełniona jest parasolami. Jeden błyszczący na niebiesko skrywa okrutnego szaleńca. Ale wmieszany w tłum staje się bezbarwny, przestaje się wyróżniać. Parasol daje mu anonimowość. Pod Niebieskim Parasolem Debbie może ukryć się każdy. Rozmowy nie są nigdzie zapisywane i kasują się zaraz po opuszczeniu portalu. Tylko, że "sprafca" chce nawiązać dialog, chce być dumny ze swego czynu, a może nawet go powtórzyć. Na swojego rozmówcę i powiernika wybiera emerytowanego detektywa Billa Hodges'a. Podstarzały mężczyzna z brzuszkiem coraz bardziej zatapia się w szarości codzienności. Nuda i brak poczucia bycia potrzebnym, podsuwa mu najgorsze myśli. Zaciska dłoń na broni, kiedy do skrzynki wpada intrygujący list..

Od początku znamy mordercę. Wiemy gdzie mieszka i pracuje. Znamy jego historię i czytamy mu w myślach. Może nawet chwilami próbujemy zrozumieć jego postępowanie (co jest trudne). A z czasem żywimy do niego coraz to bardziej negatywne emocje. Brady jest bardzo rozbudowanym charakterem. Autor świetnie przedstawił go od strony psychologicznej. Za to zawsze lubiłam Kinga - za to plastyczne ukazanie postaci. Możliwość wejścia w czyjąś psychikę, nawet tą najbardziej pokręconą i niezrozumiałą. 

Bill z kolei przypomina mi postacie, w które często wcielał się Clint Eastwood. Samotny glina próbujący sam wymierzyć sprawiedliwość. Bo Bill również nie informuje policji. Prowadzi grę z Brady'm po swojemu, próbuje wykurzyć go z nory i sprowokować. Dobiera sobie pomocników spośród przyjaciół i pragnie pokazać innym, że jego kariera tak naprawdę nie dobiegła końca.

Akcję śledzimy z dwóch perspektyw - Billa i Brady'ego. Obserwując zachowanie jednego, z ciekawością czekamy na reakcję drugiego. Zdarzenia nie zawsze następują w taki sposób, jak nam się wydaje. Bohaterowie nas zaskakują i doprowadzają do niezwykłego finału. 

Niedawno dowiedziałam się, że Pan Mercedes jest pierwszą częścią opowieści o detektywie Hodges'ie. King planuje kontynuację wątku w kolejnych odsłonach. Podoba mi się ten pomysł i z niecierpliwością czekam na kolejne części. Mistrz sprawdził się w tym gatunku w 100% i z pewnością nie zawiedzie. Stworzył coś innego, wykorzystując doświadczenie i środki, których używa od lat.





czwartek, 19 czerwca 2014

Clive Barker - Powrót z piekła










Autor: Clive Barker
Tytuł: Powrót z piekła (The Hellbound Head)
Przekład: Paweł Kwiatkowski
Wyd.: Rebis
Ilość stron: 150
Data wydania: 1992
Ocena: 6/10



Tym razem krótko jak na Barkera. Zaledwie 150 nasyconych okrucieństwem stron. Oglądaliście Hellraisera? Stary film, klasyk gatunku. Tak, scenariusz i reżyseria to również dzieło Barkera. Ale na motywach tej książki. Małej, niepozornej z pożółkłymi kartkami. Kiczowata okładka, na której znajdują się najważniejsze elementy opowieści. Mówi nam wszystko, a zarazem niewiele zdradza. Bo czym jest dla nas świecący sześcian, leżący na stoliku? Albo ponakłuwana twarz?



Kostka Lemarchanda to niezwykły przedmiot. Nie można dostać się do środka... choć udało się to nielicznym. A ponoć wewnątrz są cuda, rzeczy których pragniesz.. Frank długo pracował nad tym, żeby stać się jednym z wybranych. Kiedy kostka otworzyła przed nim nowe możliwości, jego życie zostało odmienione na zawsze. Tylko czy tego oczekiwał? Pragnął prawdziwej rozkoszy, a poznał  inny jej smak. Rozkosz aż do bólu.

W niedługim czasie brat mężczyzny wprowadza się wraz z żoną do odziedziczonego domu. Jednak skrywa on pewną tajemnicę. Pozostałości po ceremonii, którą odprawił tutaj Frank wypełniają powietrze. Zła energia kumuluje się wyjątkowo w jednym pomieszczeniu. Zasłonięte okna, wilgoć, nieprzyjemny zapach.. i żądza krwi. Bo pokój ma też lokatora. A raczej to, co z niego pozostało...

Czy Julia pomoże byłemu kochankowi powrócić do życia? Jaką cenę będzie musiała ponieść za swoją naiwność? A może chcielibyście wiedzieć kim są Cenobici i jaką odegrają rolę w tej historii? Poznajcie zatem koszmar, jaki odegrał się w domu na Lodovico Street.

Mam ochotę napisać dużo więcej, ale ta opowieść jest tak krótka, że pisząc dalej mogłabym zepsuć wam zabawę;) Pierwsze strony książki zostały przeznaczone na zapowiedzi i reklamy. Na temat autora i jego dzieł wypowiadają się takie osobistości jak Stephen King czy Peter Straub. Mamy też cytaty z różnych gazet. Wszyscy rozpływają się w zachwytach. A czy mnie rzuciło na kolana? Hmm.. jeśli chodzi o jakość do objętości, to mogę was zapewnić, że przez te 150 stron ani na chwilę się od niej nie oderwiecie. Nie ma przydługich wstępów i rozwlekłych wtrąceń. Cały tekst jest pełen akcji i nie zwalnia nawet na moment. Bohaterowie są zbudowani w prosty sposób. Są jednowymiarowi, albo źli, albo nudni, albo irytujący itd. Ale przecież to tylko horror. Ma trzymać w napięciu, zaskakiwać i straszyć. I to zostało spełnione.


Książka przeczytana w ramach wyzwania KLASYKA HORROR

niedziela, 8 czerwca 2014

Graham Masterton - Kostnica


Autor: Graham Masterton
Tytuł: Kostnica (Charnel house)
Przekład: Elżbieta Krajewska
Wyd.: Amber
Ilość stron: 224
Data wydania: 1991
Ocena: 6/10




Tego mi było trzeba! Po ostatnich, dość nieudanych wizytach w krainie Jamesa Herberta, sięgnęłam do sprawdzonego źródła. Skierowałam się ponownie do ulubionej półki z serii Amber i w moje dłonie trafiła Kostnica. Masterton nie bawił się ze mną w podchody, nie owijał zła dodatkowymi wątkami, lecz uderzył nim już na samym początku. Macie ochotę na spotkanie ze złem w czystej postaci? Zatem zapraszam do kostnicy..

Tytułu nie należy brać dosłownie. Autor nie prowadzi nas do zimnego pomieszczenia z trupami. Nie będzie metalowych łóżek i karteczek identyfikacyjnych przyczepionych do stóp. Bo czyż nie taki obraz przywołuje na myśl to słowo? Masterton przewrotnie zabiera nas w miejsce, które żyje.. do domu, który żyje..

John pracuje w biurze wydziału sanitarno-epidemiologicznego. Jego życie jest przeciętne i pozbawione większych wrażeń do dnia, w którym składa mu wizytę pewien staruszek. Wydaje się, że jego problem jest wyimaginowany. Ot, starszy zdziwaczały człowiek coś sobie uroił. Mówi jednak otwarcie, że badał go lekarz i psycholog, a kłopot nadal jest.. i nie tkwi w nim, lecz w domu. Niedawny zakup starego pięknego domu traktował jako spełnienie swoich marzeń. Po przeprowadzce odkrył niestety, że budynek.. oddycha.

Trudno racjonalnie wyjaśnić takie zjawisko. Po prośbach staruszka, John decyduje się jednak to sprawdzić. Wraz z kolegą stają się świadkami niesamowitych wydarzeń, które są jedynie namiastką tego, co ma stać się już wkrótce. W sprawę angażują się jeszcze: pracująca w księgarni okultystycznej - Jane, lekarz - Jim oraz szaman - George Tysiąc Mian. Wspólnymi siłami stoczą walkę na śmierć i życie ze starym indiańskim demonem.

Tak, jak wspomniałam na początku - Masterton porywa nas już od pierwszych stron. Oddychający dom nas pochłania i wypluwa na końcu, kiedy jest już po wszystkim. A może to nie koniec.. może jest coś jeszcze, tylko potrzebuje czasu, by zebrać siły? Polecam, bo mistrz horroru nie zawiódł;)

ps. urocza okładka;)




Książka przeczytana w ramach wyzwania KLASYKA HORRORU

wtorek, 3 czerwca 2014

James Herbert - Jonasz



Autor: James Herbert
Tytuł: Jonasz (The Jonah)
Przekład: Grzegorz Iwanciw
Wyd.: Amber
Ilość stron: 240
Ocena: 5/10



Moje drugie spotkanie z Herbertem. Ostatnio miałam jakiś niedosyt. Nie ze względu na brak polotu autora, ale brak horroru w horrorze. A jak było tym razem? 

Jim jest policjantem. Dobry w swoim fachu - czujny, sprytny, ma talent w rozwikływaniu trudnych spraw. Pewnego dnia otrzymuje jednak wiadomość o przeniesieniu do wydziału narkotykowego. Bynajmniej nie jest to wyróżnienie, a raczej odsunięcie.. Kelso ma pecha. Nie. Kelso przynosi pecha. Ciąży na nim coś, czego on sam nie rozumie. A może tego w ogóle nie ma, a wmówili mu to inni. Ludzie w otoczeniu Jima giną. W czasie akcji, w domu, na ulicy. Na atak serca, w wypadku, podczas strzelaniny. Ale jaki to ma związek z naszym bohaterem? Czy każdemu, kto zbliży się emocjonalnie do Jima, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo?

Kiedy Kelso trafia do małej miejscowości na wybrzeżu Anglii, ma czas żeby wszystko przemyśleć. Sprawa narkotykowa, którą przyjeżdża badać zdaje się nie mieć miejsca. Jest spokojnie, nikt się na nikogo nie skarży, a przypadek rodziny nafaszerowanej LSD wydaje się jednorazowym wybrykiem. Cotygodniowe raporty nic nie wnoszą, aż do momentu, gdy w jego życiu pojawia się kobieta.. Ellie. Ma pomóc w śledztwie, ale spędzają tyle czasu razem, że nie pozostają wobec siebie obojętni. Jak to wpłynie na pracę? Czy razem odkryją coś więcej niż siatkę narkotykową?

Więc jak było tym razem? Hmm.. o tym, że to horror dowiadujemy się na pięciu ostatnich stronach. Cała powieść to raczej coś na granicy kryminał/thriller. Tak, jest napięcie i lekki dreszczyk emocji, ale to trochę za mało na rasowy horror;) Dlatego fani tego gatunku mogą czuć się trochę oszukani. Jednak, nastawiając się na coś lżejszego, otrzymamy dobrą książkę, która umili nam wieczór. Taki misz masz z życia policjanta, romans, walka, strzelanina i dragi. Dla mnie 5/10.



 Książka przeczytana w ramach wyzwania KLASYKA HORRORU